Przekonanie, że w życiu piękne są tylko chwile, jest tak rozpowszechnione i głęboko zakorzenione, że można powiedzieć, iż dla większości ludzi jest to integralna część ich podejścia do życia. Jeżeli jakiś człowiek z zewnątrz prezentuje lub wydaje się prezentować inny pogląd, uznawany jest za szczególny przypadek lub po prostu nie daje się mu wiary. Ale dlaczego uznaje się, że nie ma on racji? Czy ktoś kiedyś doświadczył jednego dnia „świętego spokoju”? Całe życie w spokoju wydaje się kompletnie nierealne i niedorzeczne?
Słyszymy przecież czasem, że ludzie w pełni władz umysłowych twierdzą, że nie chcą długotrwałego szczęścia. I tu powstaje ciekawe pytanie. Czy jest możliwe, by nie chcieć czegoś, do czego dąży się z definicji?
Słownik „Merriam-Webster” mówi o szczęściu: „Stan dobrego samopoczucia, który charakteryzuje się względną trwałością (...) oraz naturalną chęcią jego kontynuowania”. Definicja słownika Oksfordzkiego zawiera w sobie określenie miejsca, gdzie pojawia się szczęście: „Pozytywny stan ducha...”.
Słowniki jednak oddają jedynie podstawowe, najczęściej wykorzystywane znaczenie słowa. Wszystkie znane mi słowniki definiują szczęście jako wywodzące się z zasady fartu, powodzenia czy ogólnie pojętego sukcesu. Jest to nie tylko zastosowanie tego słowa, ale również przekonanie, jak ten „stan umysłu” jest ulotny. Jest to „piękne uczucie”, które chcemy utrzymać przez jak najdłuższy czas, ale zależne jest ono od wydarzeń zewnętrznych. „Jaki piękny poranek. Co za piękny dzień... Wszystko mi się udaje”.
Ale jak długo wszystko może nam się udawać? Chcemy mieć lepsze ciuchy. Ale jak długo te nowe będą wystarczająco dobre? Pragniemy wyższej pensji. Ale jak długo będzie dość wysoka? Tak samo jest przecież z kanapą, samochodem, karnacją. Nic nie jest najlepsze na stałe i nic nie pozostaje lepsze od poprzedniego. W takim razie, czy nie jest zastanawiające, że nie wierzymy w stałe szczęście, nawet jeżeli wykazujemy „naturalną chęć do jego kontynuowania”? Sposób, w jaki postrzegamy szczęście w naszych umysłach, jest zdecydowanie nie taki, jaki powinien być. Przez wzgląd na własne szczęście należy o tym zapomnieć jako o racjonalnym celu. Chyba że mamy źródła radości inne niż z gatunku „wszystko mi się udaje”.
Czy można powiedzieć: „Nic mi dziś nie idzie” i nadal być szczęśliwym? Tak naprawdę to jedyna słuszna droga.
Jak już zapewne się zorientowaliście, nic nie będzie szło tak, jak powinno. Dziś rano znów się zaczęło. Coś się wylało, ktoś się spóźnił, fryzura nie taka, no i pies sąsiada. Zapomnij o złości i chciwości – czy jest jakaś realistyczna nadzieje wyeliminowania wszystkich denerwujących hałasów, zapachów, niesolidności, zbyt drogich produktów, korków ulicznych, braku wychowania? Dlaczego więc skupiamy się na tych denerwujących szczegółach, uniemożliwiając sobie możliwość czerpania przyjemności ze zwykłych rzeczy? Jak mówi piosenka, „W stadzie bawołów na rolkach nie pojeździsz, ale szczęśliwym być możesz, jeśli masz do tego głowę”. Kluczowe w tym wypadku jest, by „mieć do tego głowę”.
Jeśli nie masz jeszcze konta w serwisie Pozytywne.com, zarejestruj się
a szczęście maja jednostki które dostały 6 z referatu, dostały buziaka od kogoś fajnego, spotkały fajną osóbkę...
lecz w końcu i te jednostki dopada "zaraza
źle... ja zostaje pozytywną i pamiętam nadal o tych dobrych chwilkach... i rozsyłam uśmiech dalej...
i to skutkuje nawet w najgorszych chwilach życia ;]
kiedy widzimy tylko jedna, druga tez isnieje.
obie stanowia o jego isnieniu